Ja wróciłam do grania całkiem niedawno i w tym czasie miałam szczęście spotkać ludzi którym ogólnie gra na akordeonie się podoba, dzięki temu nabrałam pewności siebie,chętniej ćwiczę bo wiem,że mam dla kogo grać,kogo zaskakiwać nowymi utworami

Najśmieszniejszą sytuację miałam w listopadzie zeszłego roku kiedy to nowo poznani sąsiedzi zaprosili mnie i męża na "wieczorek zapoznawczy", było jeszcze kilka osób ale szybko wyszli i właściwie zostaliśmy sami z sąsiadami, nie było za bardzo o czym już rozmawiać więc też zbieraliśmy się do wyjścia. Poszłam na chwile do toalety a kiedy z niej wyszłam sąsiad z uśmiechem od ucha do ucha podał mi akordeon. Ja byłam bardzoooo zaskoczona

,że jak to ,skąd i dlaczego? Najwidoczniej mój mąż coś napomknął,że troszkę pogrywam a sąsiad przypomniał sobie ,że ma taką harmoszkę na strychu i przyniósł. Nieładnie było wyjść więc poczekaliśmy chwilę aż instrument trochę się ogrzał (my zresztą też nie próżnowaliśmy
![toast [toast]](http://forum.akordeonowe.pl/Smileys/default/toast.gif)
), temat się nawiązał i zagrałam co umiałam. Nawet sobie nie wyobrażacie jaki entuzjazm w nich wywołała moja gra, cokolwiek i jakkolwiek zagrałam było super i oh i ah
![akordeon [akordeon]](http://forum.akordeonowe.pl/Smileys/default/akordeon.gif)
mój mąż dumny

zabawa się rozkręciła i bawiliśmy się aż do rana, grałam po kilka razy to samo aż palce plątały mi się nie mniej niż język .Takim oto przypadkiem zakumplowaliśmy się, polubiliśmy i od czasu do czasu spotykamy się a ja im gram. Z tej anegdoty mogłoby wynikać,że jestem super wodzirejką ale tak naprawdę jeśli spotka się na swojej drodze fajnych ludzi,nie żadnych snobów, to wiele do radości nie potrzeba.