Pierwsze co zrobiłem dziś na forum, to poprawiłem mój wczorajszy wpis w tym wątku - poprawka wyróżniona jest kursywą...
W pośpiechu użyłem niefortunnego określenia "gwiazdy wieczoru", a to mogło zostać odebrane jako ironia z mojej strony. Nic podobnego! Mam wielkie uznanie i podziw dla Kolegów grających publicznie, i uważam to za sens i zwieńczenie trudu wieloloetnich ćwiczeń. Kilku forumowiczów pisze o swoich występach - kiedyś Krystian, ostatnio Jurek-klodzko, Pedros, Sztyc, and234, czy inni... Fajnie że dzielą się z nami wrażeniami oraz swoją satysfakcją - i o to chodzi! Przecież niejednokrotnie na forum było wspólne doradzanie jak ma wyglądać repertuar, jak długi to ma być występ itp. Ja odbieram ich sukcesy z podobną radością, bo mogę się pochwalić że "ja go znam"!

Moją intencją przy opisie filmiku z M.M. było pokazanie, jakie pułapki mogą się ujawnić podczas gry, jeśli nie wszystko zostało omówione z organizatorem. Przygotowuje sie człowiek w zaciszu domowym, pracuje nad kazdym dźwiękiem i pasażem, poświęca mnóstwo czasu na ćwiczenia, bo chce sprawić ludziom przyjemność, a tymczasem oczekiwania były inne - skoro akordeon, to powinna być biesiada, czy tańce!
Nie ważne jakiej rangi jest to impreza - pół biedy jeśli jest na zasadzie konkursu z jury(pomijam tremę!) - wtedy jest pewność, że wysłuchają aż do przesady... Jeśli jednak publiczność jest przypadkowa, albo występ ma być jako jeden pośród innych tzw. przerywników, to może być zaskoczenie. O tym właśnie chciałem tu porozmawiać... Nie o tym jak my wypadliśmy przed publicznością, ale o tym, jak my oceniamy publiczność jaka nam sie trafiła, i co zmienimy następnym razem.
Np. Piotrek (Pedros) ciekawie opisał perypetie z niezgraniem w tonacjach, i jak z tego wybrnął na scenie... Ciekawe są jego spostrzeżenia o pogrywaniu w przerwie... to są właśnie doświadczenia, którymi -mam nadzieję - podzielą się z nami na forum Koledzy mający doświadczenie jako muzykujący przed widzami, czy to na scenie, czy w lokalch do tzw. kotleta (od razu piszę, że nie uważam tego określenia za obraźliwe!), albo nawet jak w kręgu rodzinnym to wygląda?
Dla mnie widzami bywa najczęściej właśnie rodzina i znajomi na domowych imprezach, i też niejedno spostrzeżenie mam, a niesamowitym, wręcz przełomowym wydarzeniem było zagranie wspólnie ze Sztycem na ławeczce w pustym parku w Inowrocławiu. Dzięki temu małymi kroczkami pozbywam sie tremy...

Namawiam tym samym innych akordeonistów do odważnego grania, a przed Kolegami którzy już w tym kierunku idą - chylę czoła!
![brawo [brawo]](http://forum.akordeonowe.pl/Smileys/default/brawo.gif)