Ja na klawisze patrzę przy początkowym tonie lub akordzie, a potem to już gra wyćwiczony automat... Tu całkowicie zgadzam się z tym co pisz Ajgor. trzeba uczyć palce, a nie oczy, bo i tak nie zdąży się wzrokiem po poszczególnych klawiszach przy szybkiej frazie. Przy dużych przeskokach lub glissandach to owszem - rzucę okiem na klawisz dokąd mam dojechać, ale w środku utworu to na ogół zaraz leżę:-).. W wyobraźni natomiast mam zawsze basy, a prawa ręka gra sama. Jeśli ktoś mnie pyta jaki dźwięk w tym miejscu gram, to muszę zrobić przerwę, spojrzeć ma klawiaturę i na ogół dziwię się, że jestem na tym klawiszu... Po prostu nie interesuje mnie to w czasie gry, wystarczy że słyszę właściwe brzmienie, bo palce do tego były dziesiątki razy zmuszane - na tym polega moja nauka. Jako amator mogę sobie darować błyskawiczne nazywanie akordów, jednak na początku nauki do upadłego ćwiczę układanie palców, aż stanie się to odruchem. Nuty wykorzystuje tylko do nauki, dzięki temu zawsze mogę swobodnie zagrać nawet w ciemności.
Trochę się rozpisałem, ale po to jest forum, a widzę, że i tu jest trochę sennie, poza paroma wyjątkami, które pozdrawiam :-)
Przyznaję rację, u mnie ruszenie z dowolnego miejsca jest bardzo trudne i jest klapa! Na szczęście moje "występy" są bardzo luźne i bardzo rzadkie, ale i tak czasami pozostaje zrobić tylko głupią minę i ratować się jakimś żartem... I tak dotykamy ważnego aspektu - odwaga solowego akordeonisty, czy jakiegokolwiek muzyka! Tu wyrażam swój szacunek dla tych, którym nie sprawia to kłopotu.