Autor Wątek: Dlaczego zacząłeś grać na akordeonie? Jak zaczęła się Twoja przygoda?  (Przeczytany 54455 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline kazymel

  • ****
  • Wiadomości: 279
    • Zobacz profil
    • kazymel
  • Skąd: Wielkopolska
W domu był 12-basowy Hohner,w wieku około 6 lat nie pamiętam dokładnie robiłem próby coś tam zagrać bez basów i tak zostało do dzisiaj.

Offline marek1

  • *****
  • Wiadomości: 703
    • Zobacz profil
  • Skąd: Silesia/śląskie
Krótko mówiąc Kazimierzu (kazymel) wykalkulowałeś, że w dół jest wyżej, a w górę niżej i słuch wziął swoje. [brawo]

Offline kazymel

  • ****
  • Wiadomości: 279
    • Zobacz profil
    • kazymel
  • Skąd: Wielkopolska
marek1 [piwo] Dokładnie tak tylko słuch i tak do dzisiaj zostało.  [akordeon]

Offline Bizon

  • ***
  • Wiadomości: 249
    • Zobacz profil
  • Skąd: Gdynia
A ja usłyszałem, jak po sąsiedzku gra Mirosław Marks - i wystarczyło...

Faktycznie - robi wrażenie :)

Offline Kacper akordeon

  • ***
  • Wiadomości: 196
    • Zobacz profil
  • Skąd: Małopolskie
Wsumie zaczęło się to tak że złapałem mały ruski akordeon który piszczał grałem tydzień po czym tata tego nie wytrzymał i go zawiózł do nastrojenia słuchałem Youtube i tak zacząłem coś grać

Offline Pedros

  • VIP
  • *****
  • Wiadomości: 1339
    • Zobacz profil
    • Mój kanał na YT
  • Skąd: Kujawy
Moja historia z tym pięknym instrumentem zaczęła się w gdzieś pod koniec 3 klasy podstawówki.
Poszedłem z rodzicami na rodzinną imprezkę. Kuzyn w podobnym wieku uczył się od ponad roku grać na akordeonie. Z ciekawości wziąłem ten tajemniczy wówczas dla mnie instrument i zacząłem coś plumkać ze słuchu.
Rodzice stwierdzili, że idzie mi równie dobrze jak kuzynowi i postanowiliśmy spróbować edukacji w szkole muzycznej.
Chętnych wówczas bylo kilkudziesięciu, a przyjęto chyba 5 osób. Mi się udało być w tej piątce  ;D
Skończyłem z powodzeniem I stopień. Chciałem się edukować dalej w tym kierunku, ale wówczas w mieście, w którym mieszkam były problemy z dostępem do nut i samego instrumentu (z barytonami), więc zaproponowali mi naukę na II stopniu na kontrabasie lub trąbce  :o
Odpuściłem i później jeszcze 2-3 lata pogrywałem i dorabiałem na weselach.
Poźniej zaczęły się studia zupełnie nie związane z muzyką i akordeon poszedł w odstawkę na ponad 20 lat  :-[
W tym czasie granie było okazjonalne 1-2 razy w roku.
Dopiero w tym roku się nawróciłem i od kwietnia staram się w miarę możliwości ćwiczyć i odkrywac na nowo instrument.
Na tyle się w to wkręciłem, że chyba tak szybko mi się nie znudzi ;)

Offline maz63

  • VIP
  • *****
  • Wiadomości: 927
    • Zobacz profil
  • Skąd: świętokrzyskie
Miałem chyba 12-13 lat kiedy z wielkiego miasta do sąsiada przyjechał mój rówieśnik na wakacje i przywiózł ze sobą Wiktorie.Od jakiegoś czasu pobierał lekcje u nauczyciela i grał już kilka utworów.Usłyszałem,zobaczyłem z bliska i wystarczyło.Dotąd wierciłem tatowi dziure w brzuchu aż zamówił u jakiegoś gościa,który przywoził jeszcze z DDR akordeon i w taki sposób stałem się właścicielem nowiutkiego Weltka Diana 96.Wziąłem kilka lekcji u wiejskiego grajka.Pózniej radziłem sobie sam aż spodobała się gitara ale i to nie trwało długo.Po szkole i wojsku wszystko poszło w odstawke na 30 pare.Akordeon sprzedałem bo potrzebna była kasa.Ten akordeon jest niedaleko ode mnie i nikt na nim nie gra a chciałem go odkupić ale właścicielka nie chce o tym słyszeć.Na to miejsce mam inne dwa 96 i 120 bas.Ćwicze kiedy moge a moge najczęściej od jesieni do wiosny ale jak mawiał Jan Ciszewski ...dopóki piłka w grze... ;D

Offline brebir

  • VIP
  • *****
  • Wiadomości: 1088
    • Zobacz profil
  • Skąd: Laszczki - Mazowieckie
Mój początek (nie przełom) zaczął się, gdy prawie trzy lata temu, naszła mnie ochota na posłuchanie gry akordeonowej (zawsze ją lubiłem), i na YouTubie posłuchałem muzyki w wykonaniu p. Mirosława Marksa. Tak mną to zawładnęło, że siedziałem przed monitorem i słuchałem prawie całą noc. Przesłuchałem wszystkie dostępne nagrania, i odchodząc od komputera pomyślałem, a czemu nie spróbować, na pewno tak jak ten pan nie zagram, ale za to ile frajdy po drodze. Zacząłem poszukiwania w internecie wszystkich dostępnych wypowiedzi na temat akordeonów. Trafiłem na poprzednie forum akordeonowe, poczytałem różne wypowiedzi, jaki akordeon warto zakupić. Z taką podstawową wiedzą, podzieliłem się moim pomysłem z żoną i dziećmi. Oczywiście moja wspaniała rodzinka, pomysłowi mojemu przyklasnęła i zaczęło się poszukiwanie instrumentu. Mój wybór Cantusa był również pod wpływem sugestii gry na nim pana Marksa, a potem jeszcze znalazłem wykonania p. Krukowskiego, również między innymi  na Cantusie. Decyzja zapadła, i przed świętami Bożego Narodzenia, znalazłem ofertę sprzedaży w/w akordeonu w Radomiu, z czego skorzystałem. Tak to się zaczęło, z jakim skutkiem każdy może ocenić słuchając moich nagrań. Teraz czekam, kiedy pod w pływem ciągłej nauki gry, nastąpi przełom, i choć raz uda mi się zagrać na podobnym poziomie jak moi idole-przewodnicy.  :)

Offline chuligan

  • *
  • Wiadomości: 13
    • Zobacz profil
  • Skąd: Witnica lubuskie
Dawna to historia , bo sięga początku lat 60 ubiegłego wieku .
Dzielnica Poniatów w Wałbrzychu ; spotkania sąsiadów przy kawie ciastach i jeszcze czymś ,
chmara dzieci biega i wspólnie się bawi . Jest między nimi mały chłopiec , może sześcio ; siedmio letni ; którego to ciężko zatrzymać - straszny urwis ; poprostu chuligan .
Do biesiadujących dołączył jakiś pan z akordeonem i zaczął grać . Dźwięki muzyki unieruchomiły tego chłopca na cały wieczór ; tak stał z otwartą buzią , aby nie uronić ani jednej nutki .
Niestety nie zaczął grać mały Januszek ; - brak pieniędzy na instrument , daleko do szkoły muzycznej , i kto z nim będzie jeździł . -------- Tak minęło 46 lat i już nie mały , ale duży Janusz włóczy się po świecie budując to i owo . Los zaprowadził go do Wałbrzycha tylko na inną dzielnicę , gdzie na deptaku co niedzielę pojawiał się młodzieniec z akordeonem i grał "apasjonatę" . I wróciły dawne wpomnienia i żar który był w piersi cały czas , tylko jakby troszeczę przytłumiony . Wróciła też chęć grania , no może nie tak pieknie jak ten chłopiec , ale dla siebie po cichutku ...
Mijał rok za rokiem zmieniał się sprzęt , raz gorszy raz lepszy , i gram - nie znając nut słuchając i podglądając jak to robią prawdziwi muzycy .
dobrze jest mieć marzenia one odejmują lat .
 [toast]
 [akordeon]

Offline Natalia :)

  • *
  • Wiadomości: 21
    • Zobacz profil
  • Skąd: Wielkopolska
Moja historia z akordeonem zaczęła się dość spontanicznie, a mianowicie gdyż z opowiadań mojego dziadka wywodzę się z muzycznej rodziny ponieważ mój prapradziadek  grał na harmonii wszystkie utwory grał ze słuchu ponieważ w tych czasach trudno było o jakiekolwiek nuty, pradziadek grał na skrzypcach również samouk, dziadek grał na bębnie po tamtejszych weselach, i mój tata również próbował grać na akordeonie jako młody chłopiec miał wielką chęć nauczenia się gry na akordeonie lecz jego pasja zakończyła się po dwóch latach nauki w szkole muzycznej poprzez zniechęcenie się do tego instrumentu ale przez ten czas nabył dwa akordeony guzikowy 3 rzędowy(na którym próbuję grać) jak i klawiszowy Weltmeister Diana 80 (na którym obecnie gram). Akordeony stały przez ładne paręnaście lat, lecz pewnego czerwcowego dnia zainteresowało mnie to wielkie "pudło" w pokoju rodziców i postanowiłam wyciągnąć akordeon  wtedy skończyło się tylko na tym że na niego sobie tylko popatrzyłam i schowałam z powrotem lecz od tamtego dnia coś zmieniło się w mojej głowie. Parę dni później postanowiłam  że warto zobaczyć na YouTubie jak inni grają. Akordeon zawsze mi się kojarzył z biesiadnymi piosenkami  przez to aż tak mnie to nie interesowało. Pierwszą osobą jaką znalazłam na YouTube był pan Łukasz znany tam jako "Lukaszkowy" zainteresowało mnie to tym bardziej bo byłam w wielkim szoku że na akordeonie można grać również piosenki disco polo po przeglądnięciu prawie połowy jego utworów postanowiłam że też spróbuję chociaż coś zagrać na początek i znalazłam na internecie jakieś proste nuty a mianowicie była to "Barka" i co się okazało po raz drugi trzymałam akordeon w sierpniu po chwili zapoznania się z klawiszami z niedowierzaniem nie wiedziałam jak mi to wyszło ale zagrałam ten utwór. Dało mi to "kopa" żeby próbować dalej. Moim celem kolejnym było zagranie "Czarnej Madonny" ponieważ to ulubiona pieśń mojego dziadka więc dla niego postanowiłam się tego nauczyć, i tu zaczął się problem na internecie nie było nut więc znów z pomocą przyszedł YouTube gdzie znalazłam filmik pana Akradiusza Korytkowskiego oczywiście zagrał to fenomenalnie ale dało mi to duużo, po wielu próbach i zastanowieniach jak to można zagrać udało się i tu moja radość jeszcze większa bo zagrałam pierwszą piosenkę ze słuchu.I tak minęły 3 miesiące przez które zrobiłam duże postępy.Następnym moim celem było zagranie utworu "W siną dal" i było 2 tygodnie temu tu z pomocnym filmikiem znalazłam pana Marcina znanego jako "Kumarowaty" którego również przejrzałam również bardzo dużo filmików i stwierdzam że kiedyś chciałabym osiągnąć chociaż połowę takiego talentu jaki właśnie pan Marcin ma.  Od sierpnia tego roku nie byłoby dnia w którym bym nie grała nie zamierzam odpuszczać bo daje mi to dużo frajdę, chociaż że jeszcze nie gram oburącz nie zamierzam przestawać. Pozdrawiam wszystkich akordeonistów amatorów jak i zawodowców :)  [akordeon]
a w szczególności osoby na których się wzoruję  i przez które zaczęła się moja pasja do akordeonu czyli :
pana Łukasza"Lukaszkowy",
pana Marcina "Kumarowaty",
pana Arkadiusza Korytkowskiego
jak i również pana Krzysztofa "Lajkonix"
Dziękuję panowie i pozdrawiam serdecznie  [akordeon]



Informacja od administratora: odpowiedzi na ten post zostały przeniesione do tematu - Natalia : )

Offline Leszek

  • VIP
  • *****
  • Wiadomości: 1980
    • Zobacz profil
  • Skąd: śląskie, Hiszpania
Też może napiszę trochę o sobie. Moja historia jest jakby trochę podobna do Pedrosa (sorry ale nie znam imienia). W drugiej lub trzeciej klasie podstawówki pani od muzyki po zajęciach szkolnych organizowała lekcje na akordeonie na które oczywiście chodziłem nie mając jeszcze akordeonu. Tuż po komunii rodzice kupili mi mój pierwszy akordeon Weltmeister Gigantilli 96. Później zapisali mnie do szkoły muzycznej ale niestety po ukończeniu pierwszego roku z pewnych względów musiałem przerwać i już do tego nie wróciłem. Po kilku latach poznałem kolegę, który grał na weselach i znów odezwała się we mnie dusza muzyka. Wziąłem nawet kilka lekcji u znajomego organisty. Jako jeszcze bardzo młody człowiek znalazłem jeszcze kilku podobnych do mnie i stworzyliśmy kapelę złożoną z ludzi prawie kompletnie nie znających się na muzyce a w założeniu mieliśmy osiągnąć poziom pozwalający na granie na weselach. No i to chyba nam się udało bo jakiś czas graliśmy. Przyszedł czas na pracę zawodową, rodzinę, następnie emigracja i w końcu po latach znów przypomniałem sobie o moim ulubionym instrumencie i mam nadzieję że pogram na nim jeszcze długo.

Offline limes

  • *
  • Wiadomości: 22
    • Zobacz profil
  • Skąd: Malbork
A ja mam dosyć krótką historię, jak byłem w gimnazjum to z kumplami w szkole wyłamaliśmy niechcąco drzwi od kantorka, w którym był właśnie akordeon, tak dla 'jaj' założyłem i wciskałem losowe klawisze... To wystarczyło żebym się w tym dźwięku zakochał. :D

Offline Tremol_03

  • ****
  • Wiadomości: 437
    • Zobacz profil
  • Skąd: Mińsk Maz., Mazowieckie
Moja przygoda z akordeonem zaczęła się dzięki mojej ukochanej Babci i dzięki Panu Zbigniewowi Szczepaniakowi (cinszcz). Zawsze jak leciały Noce i dnie Babcia mówiła "jak mi to zagrasz to będę z ciebie dumna". Noi wpisałem w komputer Noce i Dnie i wyskoczył mi na ekranie Pan Zbigniew Szepaniak z akordeonem. Noi tak to się zaczęło.  [toast]  [akordeon]

Offline cinszcz

  • VIP
  • *****
  • Wiadomości: 346
    • Zobacz profil
  • Skąd: pomorskie
Dzięki! Tzn.mlodziesz mnie jeszcze słucha, babcia też  ;D ;D :) Skoro zostałem już wywołany to spróbuję opisać swoją historię.
Odkąd pamiętam w domu było coś na miarę akordeonu, a dokładniej chromka z ZSSR  :) Ojciec przywiózł ją z wycieczki w 57roku  a że nie potrafił na niej grać to musiala 5 lat poczekać aż się urodzę ;) Juz jako 3latek nieźle ja eksploatowałem, nauczyłem się bez basów melodię "huczy piecyk" i chromka wyzionęła ducha. Wiadomo służyła nie tylko do grania ;) Potem jakieś kilka lat przerwy i znowu zatęskniłem za "harmonia". W wieku 9lat zostałem obdarowany kujawiakiem z BFA, Byłem juz nieco starszy, rozsądniejszy więc  wiedziałem do czego to sluzy, i tak ladnie się nazywało "akordeon" a nie jakaś "harmonia" Rodzice widzieli mój zapal do gry więc wyslali mnie do S.M. Chyba trochę późno bo mialem 12lat i wydawało mi się ze coś tam grać potrafię. niestety w szkole okazało się ze to co umiem tylko mi przeszkadza, więc szybko  się zniechęciłem, ale  zdążyłem jeszcze przygarnąć "delicie 80b" zeby przeleżała u mnie ponad 30lat. Potem przytrafiła się przerwa w pracy i z racji nadmiaru czasu wróciłem do akordeonu. C.d. na YouTube [akordeon]

Offline marcinmikolaj

  • *
  • Wiadomości: 1
    • Zobacz profil
  • Skąd: ostrów wielkopolski
A ja zacząłem grać na akordeonie, który latami leżał u teściowej w skrytce. W ubiegłym roku teściowa poprosiła mnie abym go  przedmuchał. No i przedmuchuję do teraz :). Bardzo mi się spodobała gra na akordeonie. Bardzo piękny instrument.