Autor Wątek: Granie na ulicy  (Przeczytany 17576 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Kasparov

  • VIP
  • *****
  • Wiadomości: 712
    • Zobacz profil
  • Skąd: Warszawa
Odp: Granie na ulicy
« Odpowiedź #30, 07 gru 2019, 10:50 »
Czym głównie kierujecie się wrzucając "grosz" do kapelusza? [akordeon]

Jeżeli utwór mi się spodoba, to coś wrzucę, a że muzyka akordeonu zazwyczaj wzbudza moją sympatię, to wrzucam. Nawet Cyganowi w tramwaju, choć ich coraz mniej. Pamiętam jak kiedyś latem jadłem sznycla ogródku na starówce w Wiedniu i podszedł pewien akordeonista. Podarowałem mu banknot, a on mi grał aż zjadłem cały obiad. Cóż to była za muzyczna i kulinarna uczta! Wówczas jeszcze nie interesowałem się bardzo tym instrumentem, ale wszystko co usłyszałem mi się podobało.

Często w krajach niemieckojęzycznych można spotkać w parkach kilku małolatków, którzy przyszli wspólnie pograć na akordeonie. Przychodzą tam z racji ładnej pogody, bo szkoda wtedy siedzieć w domu. Muzykują nie dla zarobku, ale po prostu dla przyjemności gry w plenerze. U nas jeszcze się nie spotkałem z takim spontanem, a szkoda. Jak któryś otworzy przy tym futerał, to ludzie coś wrzucą.

Kiedyś tata, podczas ich przerwy poprosił jednego chłopca o akordeon i zaczął pogrywać po wielu, wielu latach przerwy. Ku naszemu zdziwieniu młodzieńcy nie chcieli, aby tata przestał. "Spiel weiter, spiel weiter" mówili, a i kilku przechodniów zatrzymało się by posłuchać. Bardzo sympatycznie.

Gra na ulicy nie musi być zawsze podyktowana warunkami finansowymi. Przykładem jest pan Lech Dybik, który nie tak dawno nauczył się grać na gitarze i grywa na ulicy, bo lubi. A jak uzbiera z takiej gry jakąś sumę, to "pęka z zachwytu", że ludziom się to podoba i coś do futerału wrzucają.
https://www.youtube.com/watch?v=j6cUoWzguco

Idąc tym tropem - też chciałbym kiedyś zagrać na ławce w parku. Zagrać i zobaczyć reakcję ludzi. A jak ktoś by coś wrzucił do futerału, to byłaby dopiero frajda!

Aktualnie wydaje mi się, że trema związana z takim występem jest mniejsza niż np. przed nauczycielem, egzaminem czy rodziną. Jest to indywidualnie odczuwane doznanie i każdy może doznawać go w inny, właściwy dla siebie sposób.

Offline Harmonista

  • ****
  • Wiadomości: 273
    • Zobacz profil
  • Skąd: Lubelskie
Odp: Granie na ulicy
« Odpowiedź #31, 25 sty 2022, 22:46 »
Ja też się wtrącę
Za dzieciaka w Nałęczowie przychodziłem do parku by posłuchać Pana Bogdana który przyjeżdżał maluchem z Lublina by grać w parku grał takie kawałki jak  lniany ręcznik, o sole mio ,adios muchachos, złoty pierścionek i wiele innych to on zainspirował mnie do gry choć nauczyciela znalazłem dość późno to w pamięci mam (oraz kasety) jak grał znakomicie powrót jaskółek i to od niego miałem pierwszą guzikówkę która poleżała wiele lat w piwnicy zanim zacząłem grać

Moja najsmutniejsza historia z grania w parku to moment w którym podszedł do mnie starszy pan i zapytał czy zagram coś ze starych oberków więc zagrałem a pan z płaczem w oczach mówi" Wilanowski, mój św.p tatuś grał go na harmonii gdy byłem mały" poprosił też bym zagrał jakiegoś starego walca więc zagrałem mu walc o północy a on na to z płaczem że "ostatni raz słyszałem tego walca jak go grał tata" nie wytrzymałem i popłakałem się razem z nim a gdy za jego prośbą dałem mu akordeon to po kilku minutach zagrał kawałek la palomy i podziękował mi że w ostatnich latach życia mógł usłyszeć jeszcze te utwory grane na żywo i pytał gdzie ta młodość uciekła..

jednak gdy grałem sam w parku i nie miałem konkurencji to spokojnie średnio 60 zł w godzinę miałem a rekord to był podczas zawodów balonowych i wyszło 110zł na godzinę a grałem ze 2 i nie w kapelusz tylko w futerał lub torbę zbieram.
A jak mi się zdarzyło na szkolnym korytarzu grać a że siedziałem na końcu ławki to gdy zadzwonił dzwonek na lekcję a wszyscy wstali a ja sruu w dół bo jak dźwignię podniosło ławkę ,tyłek się potłukł ale akordeon ocalony

Offline Anonimowy Akordeonista

  • ***
  • Wiadomości: 136
    • Zobacz profil
Odp: Granie na ulicy
« Odpowiedź #32, 14 lut 2022, 20:16 »
ja trochę w zeszłe lato pograłem na ulicy i z tego jest całkiem niezła kasa, szczerze się nie spodziewałem, co ciekawe im gorsza pogoda tym lepiej, najlepiej jak jest tuż przed deszczem, tylko trzeba szybko cyję chować. Z moich obserwacji wynika, że faktycznie, jak ktoś wcześniej wspomniał, trudniejszy repertuar o dziwo jest płatny lepiej :) no i Roland się zdecydowanie bardziej sprawdza niż weltmeister (i brzmieniowo, i finansowo), no, przynajmniej w moim przypadku  :D