Ma sens.
I wiąże się z ...kolorem !
Okazało się, wielu wielkich kompozytorów muzyki poważnej kojarzyło sobie poszczególne tonacje z konkretnymi kolorami. Beethoven , R.Strauss , Wagner - każdą tonację "widzieli" inną barwą.
Nie pamiętam w jakim dziele o tym czytałem , dlatego nie umiem zacytować - który kompozytor kojarzył jakie tonacje z jakimi barwami, w każdym razie - coś z dziedziny psychologii muzyki.
Najmocniej wykorzystywał to rosyjski ekspresjonista , niejaki Aleksander Skriabin, który w swoich wielkich spektaklach muzycznych wykorzystywał dźwięki i kolory , którymi nazywał poszczególne tonacje.
Zjawisko "brzmienia" utworu w konkretnej tonacji nie dotyczy tylko akordeonu, ani muzyki instrumentalnej , ale i wokalnej.
Przypuszczalnie chodzi o wzmocnienie poszczególnych alikwotów (składowych harmonicznych) - innych w każdej tonacji. Pudło rezonansowe instrumentu nie zmienia swojej wielkości, a więc wzmacnia inne tony proste w każdej tonacji , które stanowią o barwie.
Niby drobiazg , a okazuje się , że jeden z kluczowych w muzyce.
W każdym razie - w muzyce chóralnej też to zjawisko występuje i nie chodzi o to , czy mieści się w zakresie możliwości wykonawczych śpiewaków . W jednej tonacji utwór brzmi dobrze , w innej -źle.
Np. nigdy nie zamienia się tonacji krzyżykowych na bemolowe , bo zabrzmi fatalnie , a chór najczęściej nie utrzyma się w tonacji.
Kompozytor pisząc jakiś utwór - słyszał go w konkretnej tonacji i w tej brzmi najlepiej.
Nie słyszałem , żeby było to jakoś teoretycznie udowodnione, ale spytajcie "starych wyjadaczy" scenicznych - wszyscy o tym wiedzą z praktyki...
Pozdrawiam.