Jak to dobrze, że na Marstanie się skrupiło, a nie na mnie....
Ale ja mam autentyczne wgniecenie na lewym udzie. Staram się podpierać akordeon udem, żeby nie obciążać barków. Choć zawsze zapinam pasek poprzeczny, to jednak czuję pasy na barkach. Stąd ta podpórka. Nie jest to zaczerwienienie, ani obtarcie, bo mam akordeon bez kantów. Autentyczny ugniot mięśnia udowego. Oczywiście, na posiadany defekt nie narzekam, bo i bez tego defektu trudno mi znaleźć jakąś konkretną amatorkę typu Sophia Loren.
Nie chcąc rozdmuchiwać tematu zapytam tylko Staszka droga uboczności, czy zauważył może u siebie rozrost lewej strony klaty piersiowej od miechowania. I platfusa w prawej stopie od taktowania. Z tym platfusem, to może taż jakaś ankietka? Bo się niepokoję.