Ciekawe jak idzie nauka gry na akordeonie @TheZioMeK'a...
Podobnie jak on zacząłem naukę gry na akordeonie od zera. Jestem po 3. lekcji z nauczycielem, na której było łączenie rąk. Prawa ręka gra nieźle, lewa też, ale razem ... katastrofa
To, co oddzielnie wychodzi zgrabnie - razem nie chce wyjść. W domu od początku poświęcam ~1h dziennie na ćwiczenie jednej ręki z przerwą ~2h między ćwiczeniami. Mogę ćwiczyć krócej, ale jak np. w prawej czy lewej ręce coś wychodzi, to aż się chce to doszlifować i tak mija godzina. W końcu jak coś wyjdzie, to jest Wielka Radość i cała familia musi tego posłuchać
Dłużej staram się nie grać, bo mnie wówczas lewa łopata coś rwie. Chyba z uruchomienia mało używanych muskułów i później muszę się rozciągać jak kot po drzemce.
Czytając Wasze posty z różnych działów zacząłem stukać palcami na sucho, bez akordeonu, w różnym rytmie. To był dobry trop, bo w końcu coś zaczęło wychodzić po łącznej liczbie kilku godzin nieudanych prób. Wyjdzie raz lepiej i wiele razy gorzej. A to miech zawyje przy zmianie kierunku albo bas mi się za długo wciśnie i też zawyje albo nierówno słychać um-pa-pa-pa. A to nie zmienię klawisza i nie wiem dlaczego, bo przecież widzę, że za chwilę jest inny, a ja go nie zmieniam
Jakaś wewnętrzna blokada czy co??
Nie mam nikogo w bliskim otoczeniu kto uczyłby się akordeonu i chciałbym się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami. Przez te przytłaczające porażki nad sukcesami pojawiła się ciemna chmura wątpliwości
Czy takie właśnie są początki? Jakie są Wasze doświadczenia z rozpoczęciem nauki gry na akordeonie? Może coś doradzicie.
Mój zapał nadal jest ze mną mimo zderzenia z rzeczywistością. Nie ma lekko Koleżanki i Koledzy.