Nie ma zmiłuj się...
Nawet gdybym cały kawałek zagrał w trzy dni, to muszą się w każdym znaleźć 2-3 cholerne takty, które morduję tydzień lub więcej. W każdym. Takie mam szczęście.
Jeśli nie trudności techniczne w palcowaniu, to bariera psychologiczna, że nie ugram, choć nic wielkiego w nutach nie ma.
Nie ma zmiłuj się... czasem po tygodniu wpadam na pomysł że zmiana techniki palcowania repetycji w środku taktu rozwiązuje sprawę, daje wolny palec do rozpoczęcia repetycji na kolejnym dźwięku. Starczy 15 min przećwiczki i sprawa gotowa. Czasem trzeba przeforsować nienaturalny przebieg palców. A czasem zamknąć oczy i nie myśleć o barierze psychicznej - sama się rozwiąże.
Nie spotkałem kawałka, żebym nie miał podobnych problemów z cholernymi dwoma taktami.
Też macie takie dwa ulubione cholerne takty w swoich kawałkach?