Autor Wątek: Drętwienie prawej dłoni, ból w przedramieniu prawej ręki i ból lewej ręki  (Przeczytany 4273 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Raziel

  • *
  • Wiadomości: 2
    • Zobacz profil
  • Skąd: łódzkie
Witam serdecznie wszystkich forumowiczów
Jestem nowy na forum. Obecnie mam 30 lat, a grę na akordeonie ćwiczę rok czasu. Bardzo mi zależy na tym, żeby nauczyć się grać tak sam dla siebie ale prawie od samego początku prześladują mnie bolączki fizyczne podczas ćwiczeń.
Akordeon, którym ćwiczę to Lignatone Aida IV 48b. Bolączki, o których wspomniałem to drętwienie prawej dłoni i ból w przedramieniu prawej ręki oraz bardzo często ból lewej ręki od miechowania. W przypadku prawej ręki dolegliwość pojawia się po kilku minutach gry, zaś w przypadku lewej po ok. 30min. Dolegliwości lewej ręki jeszcze zrozumiem, bo miechowanie ale z prawą jestem bezradny. Przez ten rok próbowałem na kilka sposobów poprawić sobie komfort ćwiczeń ale bezskutecznie. Wymieniłem pasy na szerokie. Po konsultacjach z nauczycielem, zmieniłem postawę gry. Najlepiej mi się grało jak byłem sztywno opięty cyją, tak że nie drgnęła i jak była ustawiona centralnie względem ciała ale po konsultacjach doszliśmy do wniosku, że jest to bardzo sztywna i ograniczająca postawa. Poza tym nie miałem możliwości w tej konfiguracji wyprostować prawej ręki i grałem na zgiętej. Więc zdecydowałem się, że zaczynam jeszcze raz. Kładłem akordeon na kolanach tak, żeby mi się dobrze siedziało, w miarę prosto i żeby ręka była w miarę prosto, a łokieć wysunięty - bez zapinania pasów. Po kilku ćwiczeniach kiedy już wydawało mi się, że przyjąłem komfortową i w miarę naturalną pozycję z cyją dołożyłem pasy - nie za ciasno. Niestety problem prawej ręki nie znikł. Mogę się jedynie pochwalić, że nie gram na zgiętej prawej ręce. Po ponownych rozmowach z nauczycielem doszedł do wniosku, że wg niego problem leży trochę w moim nastawieniu. Mianowicie, że podczas gry na instrumencie jestem bardzo sztywny i szarpie się z nim. Nie jest to coś co przychodzi mi w miarę lekko i delikatnie tylko bardziej wygląda to jakbym ten instrument przerzucał z miejsca na miejsce podczas gry. Nakazał wyluzować się, zmienić podejście do samej gry, rękę rozluźnić ćwiczeniami rozciągającymi i przed graniem rozgrzewać ją ciepłą wodą. Ćwiczenia i rozgrzewanie pomaga ale na, krótką metę, bo po kilku minutach grania czuję się jakbym motyką uderzał w klawisze, a nie palcami, a do tego dochodzi ból i drętwienie przedramienia. Jeśli chodzi o kwestię psychicznego podejścia to nie mam pomysłu, co zmienić, bo chyba nie na tym to wszystko polega, żeby przed pół godzinnymi ćwiczeniami na akordeonie przez godzinę wyciszać się lub medytować ;) W każdym bądź razie największym problemem na chwilę obecną dla mnie jest ten dyskomfort prawej ręki, bo ogranicza moje pole do manewru.
Dodam jeszcze, że na początku ćwiczyłem po godzinie dziennie, a dziś ćwiczę po pół godziny, średnio co dwa dni. Wydłużanie czasu ćwiczeń do godziny według moich obserwacji jest tylko kaleczeniem muzyki i walką z samym sobą. Nie znalazłem na forum podobnego tematu, dlatego proszę Was o radę. Może to, co przechodzę to coś normalnego i z czasem minie, a może coś robię jeszcze nie tak. Może nie jestem kawał chłopa, bo przy wzroście 173 ważę 65 kg więc bardziej w tę drugą stronę ale akordeon, który mam też nie jest za duży, a i kobiety drobniejsze ode mnie świetnie grają na tym instrumencie. Pracę mam niefizyczną, chociaż taką też wykonuje ale nie zawodowo. Ostatnio miałem okazję pożyczyć Weltmeister Serino 80b. na kilka dni i dolegliwości fizyczne były te same.
Bardzo proszę o jakieś rady.
Pozdrawiam

Offline emeryt

  • VIP
  • *****
  • Wiadomości: 402
    • Zobacz profil
  • Skąd: Podkarpacie
Moja krótka rada:
Nie graj na ilość, graj dla relaksu. Zamiast ćwiczenia godzinnego zastosuj ćwiczenie kilkuminutowe (np 5-minutowe) kilkanaście lub kilkadziesiąt razy dziennie, w zależności od możliwości czasowych (na początku mniej, zwiększając w miarę postępu w nauce). Traktuj każdorazowo ćwiczenie jako relaks, zabawę i a nie zadanie do wykonania. Psychikę staraj się przekierować na zupełnie boczne tory. Najważniejszym jest abyś oswoił się z akordeonem. Jeżeli będziesz kiedyś stosował moczenie rąk, chociaż w tym momencie nie polecał bym, to dobra jest do tego celu jodobromowa sól iwonicka.

Offline elmaz

  • ****
  • Wiadomości: 310
    • Zobacz profil
  • Skąd: Piaseczno
Widzę dwie możliwości (być może obie łącznie):

- albo jakiś problem z kręgosłupem - i wtedy trzeba kombinować tak, żeby akordeon leżał całym ciężarem na nogach, a pasy jedynie go lekko podtrzymywały, tak aby nie obciążać kręgosłupa

- albo napinasz prawą rękę - i trzeba skupić się przede wszystkim na tym, żeby była maksymalnie rozluźniona. Spróbuj zacząć przez jakiś czas grać bardzo powoli bardzo proste rzeczy - choćby gamę c-dur, zwracając uwagę wyłącznie na to, aby ręka była całkowicie luźna (co kilka minut opuść ją dodatkowo swobodnie na chwilę i rozluźnij) - i zobacz czy da to  jakiś efekt.

Offline SamMuz

  • VIP
  • *****
  • Wiadomości: 593
    • Zobacz profil
  • Skąd: Warszawa
Raziel mam podobnie ( może nie tak intensywnie jak u Ciebie) ale ja jestem 2 razy starszy i mam kłopoty z kręgosłupem szyjnym. Zacznij od lekarzy - może są potrzebne jakieś ćwiczenia rehabilitacyjne. Piszesz, że pracujesz umysłowo, czyli raczej siedzisz dużo i to pewnie przy komputerze. Prawa dłoń na myszce, pozycja skulona, plecy okrągłe i wpatrywanie się ze sztywną szyją w monitor.
Sprawdź swój kręgosłup. Nie zaszkodzi.

Offline guralband

  • VIP Złota Rączka
  • *****
  • Wiadomości: 1233
    • Zobacz profil
  • Skąd: lubuskie
Poszukaj źródła problemu. Kręgosłup, jakieś sprawy neurologiczne ? Spróbuj zagrać na instrumencie ze "szkolnym" układem pasów tj. prawy pasek na skraju akordeonu. Prawa ręka jest wtedy bardziej wysunięta i wcale nie jest zgięta w nadgarstku. Nie wiem skąd bierze się u Ciebie ból lewej ręki ?  ??? Albo Twój instrument zużywa dużo powietrza (jest nieszczelny) i dużo machasz miechem  ;D albo jest baaaardzo szczelny a Ty chcesz grać najgłośniej jak potrafisz ?  >:(

Offline Marcel

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 7705
    • Zobacz profil
Akordeon, którym ćwiczę to Lignatone Aida IV 48b (...) podczas gry na instrumencie jestem bardzo sztywny i szarpie się z nim. Nie jest to coś co przychodzi mi w miarę lekko i delikatnie tylko bardziej wygląda to jakbym ten instrument przerzucał z miejsca na miejsce podczas gry.

48 basów dla dorosłego faceta to malutki akordeon. Może to utrudnia Ci przyjęcie prawidłowej postawy w czasie gry, może dlatego instrument nie trzyma się stabilnie (wspomniane przerzucanie instrumentu), może stąd szarpanie się z instrumentem oraz później wyniku tych czynników odczuwane dolegliwości.

Wspomniałeś, że pożyczyłeś na kilka dni "osiemdziesiątkę" i dolegliwości były te same, ale może był to zbyt krótki okres czasu, aby przekonać się, czy to nie w wielkości akordeonu jest źródło problemu.

Offline Partyzgit

  • ***
  • Wiadomości: 164
    • Zobacz profil
  • Skąd: Małopolska
Pytanie czy byli Cię podczas ćwiczeń czy podczas grania już wyuczonych utworów też? Ja mam najczęściej tak podczas uczenia się nowego utworu gdy zgrywam lewą rękę z prawą. Gdy już mam opanowane i wejdzie mi w pamięć mogę grać do woli ćwicząc już na luzie i tylko śledząc nuty. Dodam że dla mnie pogodzenie lewej i prawej ręki to nie lada wyzwanie :)

emeryt bardzo dobra rada:) nic na siłę wszystko przyjdzie z czasem :) [akordeon]

Offline Dolce

  • *
  • Wiadomości: 30
    • Zobacz profil
Te Twoje problemy to nie jest normalna sytuacja. Oczywiście, na początku nauki mogą boleć ręce ponieważ są angażowane pewne partie mięśni, które wcześniej nie były w takich pozycjach, jak podczas gry na akordeonie, wykorzystywane.
Myślę, że dobrze byłoby, gdybyś poszedł do jakiegoś dobrego ortopedy i z nim porozmawiał.
Natomiast oddzielną kwestią jest to co zauważył Twój nauczyciel, o Twoim podejściu. Być może dobrze wyczuwa czaczę. Pamiętam podobny jak Twój przypadek. Być może rozwiązanie też będzie podobne. Kiedyś znajoma klawesynistka opowiedziała mi swoją "historię". To była mistrzyni, już po studiach. Po ćwiczeniu bardzo mocno bolą ją barki. Zaczęła "obserwować", starać wyczuwać moment, w którym rozpoczynał się ból. I odkryła, że mocno napina i podnosi ramiona podczas gry, robiła to nieświadomie.
Uwaga - to się pojawiło już po studiach. Wydawało by się, że jeśli ktoś grał pół życia i nie odczuwał nigdy jakiegoś niepokojącego bólu to już nic złego w postawie nie może go zaskoczyć. A tu ciekawostka. Zaczęła ćwiczyć zwracając uwagę, by nie napinać bolących partii mięśni. No i, co najważniejsze, udało jej się wyeliminować w ten sposób problem.
Jednak nie każdy ma takie szczęście. Są przesilenia, bóle, których nie da się wyleczyć. U muzyków wcale nie takie rzadkie. Wiele osób kończy karierę koncertującego muzyka przedwcześnie, właśnie w związku z bólami, które uniemożliwiają grę na instrumencie. 
Tak więc myślę, że powinieneś nie tyle medytować przed grą na akordeonie ale właśnie podczas gry starać się wyczuwać co zaczyna być nie halo.
I ostatnie co przychodzi mi do głowy, tylko pozornie nie mające nic wspólnego z pojawiającymi się bólami. Być może brakuje Ci jakiś minerałów/witamin i organizm w ten sposób, bólem podczas gry, afiszuje ten problem. Mogą to być np. niedobory nawet tak popularnej witaminy jaką jest witamina C lub np. D3 lub coś z grupy witamin B. Nie wiem, strzelam. Warto z jakimś fachmanem o tym pogadać.
« Ostatnia zmiana: 01 sty 2019, 11:11 wysłana przez Dolce »

Offline Raziel

  • *
  • Wiadomości: 2
    • Zobacz profil
  • Skąd: łódzkie
Witam po przerwie.
Dziękuje za tak liczny odzew z waszej strony. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie poruszone kwestie.
Otóż Lignatone 48b. mimo małej ilości basów rozmiarów jest bardzo podobnych jak wspomniana "80" Weltka czyli dla mnie nie jest mały, a w sam raz właściwie. Zza większego akordeonu prawie by mnie nie było już widać. Jeśli chodzi o minerały i witaminy to w okolicach Świąt Bożego Narodzenia zacząłem je uzupełniać, bo objawy które opisywałem na pierwszy rzut oka wyglądały mi na dolegliwości mięśniowo stawowe. Niestety poprawy brak.
Tak jak SamMuz napisał zawodowo głównie pracuje w pozycji siedzącej przy komputerze i powiem szczerze, że do tej pory nie zwracałem uwagi jak siedzę.
Przez okres sylwestrowy przemyslałem trochę to, co mi tu napisaliście i na dzień dzisiejszy stawiam na kręgosłup jako winowajce moich bolączek. Po pierwsze, analizując, doszedłem do wniosku, że zarówno w przypadku jednego jak i drugiego akordeonu jakiekolwiek objawy u mnie się pojawiają w momencie jak pasy wyreguluje w pozycje "trochę na kolanach, trochę na barkach" czyli dla mnie optymalną do grania. Podczas gdy nie zakładam ich lub mam je po prostu luźno zarzucone, a sam instrument spoczywa na kolanach jest o niebo lepiej. Dodatkowo zwróciłem uwagę dzięki Waszym sugestią na to, że o ile podczas ćwiczeń nie bolą mnie plecy, a problemy są z ręką to podczas codziennego funkcjonowania potrafią mnie pobolewać. Nie jest to paraliżujący ból, a jedynie taki tlący. Taki, na który właściwie do tej pory nie zwracałem uwagi tylko robiłem swoje. Także uważam, że coś jest na rzeczy. Jutro i na sobotę umówiłem się na masaż. Zobaczę, może to po prostu napięcie mięśniowe tak mi dokucza, a nie jeszcze problemy ortopedyczne. Zacznę od próby wyeliminowania najtrywialniejszych, potencjalnych przyczyn. Postaram się jeszcze zmienić moją koncepcje gry na akordeonie, bo faktycznie mam taką skłonność, że podczas ćwiczeń gdy bardzo mi zależy, żeby jakiś fragment wykonać prawidłowo to zaczynam się ściskać i napinać (teoretycznie tak jakbym wkładał całego siebie w to, co robię). Zwrócę także uwagę na prawą rękę, bo z tym przywiązywaniem wagi do tego czy jest napięta czy rozluźniona podczas gry to różnie bywa.
Jeśli chodzi o ból lewej ręki to myślę, że to na 99% od miechowania. W mojej cyji dokonałem na przestrzeni tego roku małych napraw i pouszczelniałem ją na miarę możliwości łącznie z wymianą wosku w głośnicach więc ze szczelnością nie jest źle. Z kolei mój nauczyciel ostatnimi czasami zachęca mnie do głośnego grania. Do tej pory miałem tendencje do takiego czajenia się z tym i grałem trochę niepewnie. Tak bardziej ciszej niż głośniej. Zabieg przyzwyczajenia się do głośnego grania ma na celu podniesienie mojej pewności siebie w tym, co robię i oswojenia się z tym, że gram. Dlatego myślę, że jeśli chodzi o lewą rękę to tu jest pies pogrzebany, bo jednak na jakiś tam wysiłek większy niż dotychczas jest narażona.
Podsumowując, zaczynam działać tak jak pisałem. na bieżąco postaram się relacjonować, co i jak i mam nadzieję, że poprawa nastąpi.
Dziękuje jeszcze raz za pomoc i wsparcie.
Pozdrawiam

P/S Słów "gram" oraz "ćwiczę" używam wymiennie.