Kacper, nie jest źle jak na pierwszy raz
, ale rad mądrzejszych kolegów słuchaj, bo dobrze Ci radzą. Jeśli zajrzałeś do wątku wskazanego przez Marcela to już widziałeś jaką ja kiedyś dostałem opr*** za "złamaną" rękę
Minęło już trochę czasu i teraz potwierdzam to co Ci koledzy wyżej napisali - zaczną Ci się podobać bardziej ambitne utwory i sam zobaczysz jak ciężko się operuje taką zgiętą ręką (spróbuj zagrać choćby gamę D-dur w szybkim tempie przez dwie oktawy). Do teraz muszę walczyć z tym głupim odruchem chowania łokcia za siebie, ale postępy są. Z mojej strony dwie rady jak z tym walczyć:
1. Popraw pasy akordeonu. Lewy pas skróć tak żeby akordeon przesunął się bardziej w lewo, a prawy wydłuż żeby mieć swobodę ruchów. Sam zobaczysz że wtedy da się grać z prostym nadgarstkiem i ręka nie boli, a do tego można ją rozluźnić!
2. Drugi problem siedzi w głowie, a na imię mu "przyzwyczajenie". Jeśli dotychczas grałeś ze zgiętym nadgarstkiem to pomimo poprawienia pasów akordeonu łokieć dalej będzie Ci uciekał do tyłu, bo się do tego przyzwyczaiłeś. Tutaj musisz sobie wymyślić coś co będzie Ci przypominać o prawidłowej postawie. Ja mam przy nutach kartkę z wielkim napisem "NIE GRAJ DRAPACZKĄ DO PLECÓW" (i jeszcze jedną uwagę dotyczącą innego problemu).
A tak poza tym nie zrażaj się i przede wszystkim dobrze się baw!