Ponownie dziękuję,szantów nie gram i niespecjalnie je lubię. Może gdybym pływał dla rozrywki... Praca na morzu nie nastraja romantycznie. Na razie nie wychylam się ze swoją grą na FA z kilku powodów:
1. nie mogę przełamać tremy i na razie nie chcę się zbytnio stresować
2. wolę ćwiczyć wprawki w pierwszej kolejności a tylko trochę konkretnych utworów. Te ostatnie ćwiczą co prawda pamięć ale bez wprawek nie ma "luzu" w palcach, nie trafia się w odpowiednie klawisze w staccato i gra jest kulawa. A to nie daje satysfakcji z grania. Podobnie było u mnie z nauką j.angielskiego najpierw idiomy, zwroty a później okazało się, że w rozmowie bezwiednie te nauczone ciężko elementy pojawiają się akuratnie. Mam nadzieję na podobny efekt w grze na akordeonie
3. moje WM serino choć trzyma strój to wyższe tony szczególnie na "wdechu" mają późniejszy start i grają ciszej. Po lekturze Waszych wpisów chyba będę musiał gruntownie przeczyścić głosy, na nowo zawoskować a także delikatnie dostroić. To ostatnie trenuję na kupionych na kilogramy stroikach od GURALBANDA (pozdrawiam). Trochę mam obawy, ale SZKODNICUS i PICOLO to huragany optymizmu i tym mnie trochę zarazili. Pozdrawiam serdecznie nie tylko Ich ale Was wszystkich