Tytułem wstępu: jesteście niesamowici!

A Szkodnicus to już w ogóle - dzięki, stary za wszystko. Nieoceniona pomoc.
Dzięki za słowa otuchy i wsparcia. Przełamałem strach ("o rany, co będzie jak popsuję miech") i po prostu powycinałem to co było zniszczone i dziurawe.Efekt widzieliście na zdjęciu. To było już trochę jakby wejść na palący się most, droga bez powrotu - gorzej już być nie mogło, miech miał dziury wielkości kciuka, mogło być tylko lepiej - więc zacząłem kombinować nad szablonem tego co trzeba by dorobić - i powycinałem takie kształty z dość cienkiej tektury. Wkleiłem to na klej introligatorski, wyszło zastanawiająco dobrze. Z takim poczuciem poszedłem wczoraj spać w środku nocy (jednak jest to trochę pracochłonna robota).
Dzisiaj rano postanowiłem dokończyć dzieła, ale wklejanie skórek było o wiele trudniejsze niż doklejanie brakujących części tektury. Trochę musiałem pokombinować bo za cholerę nie wiedziałem jak. Ale po pierwszym krzywym wklejeniu, każde kolejne było coraz lepsze. I udało się.
Wrzucę jutro zdjęcia tego jak poszło, całość w szkolnej skali oceniam na 3-, na razie nie ma kaliko i narożników i ogólnie wymaga to nieco chirurgii plastycznej żeby miech nie odrzucał swoim wyglądem (teraz odrzuca

) , ale wiecie co mnie najbardziej cieszy? To że znowu miech jest szczelny

) Wprawdzie znalazłem jeszcze jedną dziurkę, ale ta jest nieduża i sobie z nią bez trudu poradzę. W każdym razie akordeon wreszcie gra pełnym płucem, zupełnie inne wrażenie

cieszę się jak dzieciak, natychmiast wyciągnąłem podręczniki do gry i dawaj, katować tyrolskie polki i walce

)
Całość pozostawia wiele do życzenia w sferze wizualnej ale podchodzę do tego pragmatycznie - chcę żeby akordeon grał bo chcę na nim grać i uczyć się. Jak będę potrzebował eleganckiego, to spokojnie sobie zamówię nowy, a teraz zależało mi żeby jak najszybciej mieć gotowy szczelny miech